Dwie największe na świecie piwnice winne stanowią jedną z głównych atrakcji Mołdawii. Obiekty są absolutnie bezkonkurencyjne, nie sposób porównać je z czymkolwiek innym. Wśród odwiedzających wywołują pozytywne zaskoczenie. Bo czy mógłby ktoś, zanim tu przyjedzie, wyobrazić sobie, że będzie jeździł po podziemnych korytarzach autobusem?! Milestii Mici ma aż 200 km wykutych w skale tuneli, Cricova 120 km. Są to całe podziemne miasta, z ulicami, skrzyżowaniami i znakami drogowymi. Trzeba tam być! Między innymi z tego powodu wybieramy się na wycieczkę do Mołdawii.
Właściwie trudno powiedzieć dlaczego miejsca te nie znalazły się jeszcze na liście UNESCO. W trakcie filmu pokazywanego w piwnicy Cricova pojawia się informacja, że trwają starania, by taki wpis uzyskać, ale poza tym żadnych konkretów. Domyślać się tylko można, że lista UNESCO byłaby dużym promocyjnym wsparciem dla całego mołdawskiego winiarstwa, co, jak twierdzą niektórzy, nie spotkałoby się ze zrozumieniem w niejednym wpływowym winiarskim kraju Zachodniej Europy.
Na tym filmie zobaczyć można jak po piwnicy z winem turyści wożeni są busami (od 30 sekundy):
Milestii Mici jest większa i dzięki temu bardziej znana. Posiada podwójny wpis do Księgi rekordów Guinnessa. Jeden za samą piwnicę (dwieście kilometrów!), drugi za największą kolekcję wina – wpis z 2007 roku podaje wielkość 1,5 mln butelek; ale ciągle dokładają nowe i dziś są to już niemal 2 mln! W trakcie zwiedzania piwnicy zobaczyć możemy część kolekcji, a na koniec w przyzakładowym sklepie kupić co nieco. Ceny nie są wysokie, jak na wino kolekcjonerskie wręcz niskie (od 5 do 15 euro), ale też jakość nie jest najlepsza. Wygląda na to, że Milestii Mici ciesząc się dużym powodzeniem ze względu na światowe rekordy, zapomniało popracować nad jakością. Więcej na ten temat w artykule: Mołdawia – królestwo wina.
W piwnicy tej urządzamy oczywiście degustacje, bo być tu, oglądać, a wina nie spróbować, to byłby błąd, nie co dzień przecież mamy okazję degustować w takim miejscu. I właśnie miejsce, jego ranga i znaczenie są w tej degustacji największym atutem, sam trunek już mniej. Miałem okazję próbować wielokrotnie, w degustacjach z dzbanów i z butelek, w połączeniu z obiadem i tylko z przekąskami. Na różne sposoby, w kolejnych latach i za każdym razem to samo – wino średnie. Mołdawia ma lepsze trunki do zaoferowania, więc nie rzucamy się w wir zakupów, czekając spokojnie na lepsze okazje.
Zobacz artykuł o największych turystycznych atrakcjach Mołdawii.
Milestii Mici znajduje się tuż za administracyjnymi granicami Kiszyniowa, blisko miejscowości Ialoveni, znanej z zakładu winiarskiego produkującego słynny Herez (Jerez) i w odległości 20 minut jazdy od międzynarodowego lotniska w Kiszyniowie, stąd też zdarza nam się w trakcie naszych wycieczek, zajechać tu ostatniego dnia, tuż przed powrotem do kraju.
Cricova, choć mniejsza, prezentuje się lepiej i pewnie dlatego to cieszy się większa sympatią zwiedzających. Podziemne korytarze i pomieszczenia, które oglądają turyści są ładniej urządzone. Położone 50 metrów pod powierzchnią ziemi sale degustacyjne robią naprawdę duże wrażenie. Od największej, zwanej „Prezydencką”, w której pięćdziesiąte urodziny świętował Władimir Putin, poprzez „Europejską” zwaną kiedyś salą Gagarina, na pamiątkę wydarzeń, kiedy to słynny kosmonauta zabłądził w Cricovej, po „Morską” urządzoną tak, by przypominała nam, że jesteśmy na dnie dawnego Morza Sarmackiego.
W Cricovej oglądamy linię do produkcji wina musującego tradycyjną szampańską metodą, położoną 100 metrów pod powierzchnią gruntu oraz to, co pozostało ze słynnej kolekcji win Hermana Goeringa. Najstarszym zdeponowanym tu trunkiem jest palestyńskie wino paschalne z 1902 rok. Tradycją Mołdawii jest, że partię tutejszych win otrzymują polityczni dostojnicy odwiedzający Kiszyniów. Butelki te eksponowane są w centralnej części kolekcji, a wśród znanych nazwisk dostrzeżemy też i polskich polityków.
Cricova położona jest w odległości około 20 minut jazdy z Kiszyniowa, na północ od miasta, w stronę m.in. Starego Orgiejowa, stąd też często w trakcie wycieczki zajeżdżamy tam po drodze do Orgiejowa ((Orheiul Vechi) zwanego skansenem Mołdawii i dalej do Sorok.
Jak powstały? Obie piwnice w ten sam sposób. Po drugiej wojnie światowej odbudowywano zniszczony przez bombardowania Kiszyniów, a że najbliższe okolice miasta obfitowały w miękki wapienny kamień, to zamieniono je w duże kamieniołomy. Drążono najpierw ręcznie, później przy pomocy specjalistycznych maszyn (jedną z nich możemy dziś zobaczyć w trakcie zwiedzania). W pustych korytarzach stwierdzono warunki idealne dla winiarstwa: stałą i wysoką wilgotność ok. 90 proc. oraz temperaturę 12-14 stopni. Za datę powstania Milestii Mici uznaje się rok 1969, w przypadku Crivovej jest to rok 1952.
W ramach Związku Radzieckiego były olbrzymimi kombinatami, których celem było zaspokojenie lwiej części potrzeb na wino całego ZSRR. Dziś produkcja trafia do wielu krajów, w tym do Polski, a jednym z najistotniejszych odbiorców stały się Chiny.
Na zakończenie warto wspomnieć, że między piwnicami trwa rywalizacja. Odczuć mogą ją turyści słuchający opowieści miejscowych przewodników, którzy pozwalają sobie na uszczypliwe komentarze pod adresem konkurencji. Przekomarzania te traktujemy trochę jak miejscowy koloryt i jedną z atrakcji dorzucając kilka wątków, które w tym sympatycznym sporze można twórczo wykorzystać. Tak więc, co prawda Milestii Mici nominalnie jest większe (200 km podziemnych korytarzy) ale możliwe, że to Cricova ma większą powierzchnię wykorzystaną do produkcji winiarskiej, ponieważ zajmuje ona podobno około 80 km, gdy w Milestii Mici „tylko” 50 km.
Cricova jest też głębszą piwnicą, linia do produkcji win musujących znajduje się na głębokości około 100 metrów, a najniżej położony punkt w Milestii Mici, to „ledwie” nieco ponad 80 metrów pod powierzchnią. Cricova ma też lepsze wina, a na szczególną uwagę zasługują tutejsze szampany, w tym przede wszystkim te produkowane tradycyjną metodą wtórnej fermentacji w butelce oraz bardzo popularne wina musujące typu włoskiego, a więc powstające w wyniku wtórnej fermentacji w cysternach (coś, jak znane dziś powszechnie Proseco).
Za to Milestii Mici ma zdecydowanie najlepiej rozpoznawalny obiekt-symbol. Jest to słynna fontanna wina, która pojawia się bodaj we wszystkich turystycznych relacjach z Mołdawii. Tak naprawdę, fontanny są dwie, jedna obok drugiej, ale na fotografiach zdecydowanie lepiej wychodzi ta z winem czerwonym. Zdjęcie tu zrobić należy koniecznie!
Polecamy też artykuł: Mołdawia – królestwo wina!
Tekst i zdjęcia: Krzysztof Matys
NAJNOWSZE KOMENTARZE
Wiadomości
"Prawdziwy z Ciebie talent i mistrz pióra z ogromną łatwością przekładasz myśli na ..."
Władysław Deptula
"Miałem okazję jeszcze w latach 80 i 90 uv tam być i degustować ..."
Robert
"Ja myślałem że Mołdawia jest polską formą poprawną a Mołdowa to rusycyzm od ..."
Krzysztof Matys
"Pani Ado, nie mam doświadczenia w poruszaniu się autem z polskimi nr rejestracyjnymi. ..."
Krzysztof Matys
"Panie Stefanie, dziękuję za uwagę, ale w kwestii nazewnictwa, jakie stosujemy w j. ..."